sobota, 30 czerwca 2012
VALENCIA
piątek, 29 czerwca 2012
Andora
Pijemy colę na wylocie z Andory. Takich widoków i winkli jeszcze w życiu nie widzieliśmy.34 stopnie. Dziś planujemy dotrzeć do Valencii. Zaraz wbijemy się na hiszpańskie autosrady i późnym wieczorem powinnismy być na miejscu.
Ps. Tu paliwo tańsze niż w Polsce - 1,22 euro




środa, 27 czerwca 2012
Przed Lyonem
Siedzimy w McDonald'sie po poszukiwaniach benzyny, co nie jest łatwe we Francji o tej porze. W końcu mamy dostęp do internetu ale okupujemy to obecnością zarlocznych komarów.
Przejechalismy dziś Dolinę Mozeli. Świetne widoki ale tak naprawdę trudno znaleźć ciekawe miejsce do zrobienia zdjęcia, gdzie można byłoby się zatrzymać. Dlatego jeszcze sporo kliszy mamy do wypstrykania.
wtorek, 26 czerwca 2012
Dzień drugi
Pora wstawać. Ja wyspany mimo, że dwa razy w nocy obudziło mnie chrapanie Bola. Śmiała się z tego nawet Niemka, która z mężem spała w przyczepie kampingowej obok. Śmiała, niosąc mi z samego rana gorącą czekoladę. Same dobre wrazenia-rozbiliśmy się na polu namiotowym w cichej okolicy, ludzie sympatyczni i coś, co jest nie do pomyślenia w naszym kraju: w nocy właściciele zostawiają otwarty bar. Pełna samoobsługa. Bierzesz,co chcesz a kasę wrzucasz do świnki-skarbonki. Idę budzić Bola. Pora ruszać.
Friedrichroda
Taką nazwę nosi miejscowość, niedaleko której wylądowaliśmy. Udało nam się 4 razy uniknąć deszczu, dwa razy zmokliśmy ale na tyle słabo, że wysuszyl nas wiatr. Zrobiliśmy zaledwie około 500 km ale jutro ruszamy z samego rana, więc powinniśmy trochę nadrobić. Wbrew pozorom wcale nie jest łatwo znaleźć
na zachodzie darmowy Internet, dlatego wpisy będą pojawiać się nieregularnie a pewnie nawet długo po ich napisaniu.
Rozbiliśmy namioty i zaraz zabieramy się za schweineboczek aus grill.
poniedziałek, 25 czerwca 2012
sobota, 23 czerwca 2012
......wyjezdzamy w poniedzialek sra na.
czwartek, 21 czerwca 2012
Zbieranie sie.
wtorek, 19 czerwca 2012
Zbieranie sie do kupy.
niedziela, 17 czerwca 2012
Naklejki
sobota, 16 czerwca 2012
Początek szału przygotowań
Żeby nie zostawiać tego na ostatnią chwilę, wybrałem się do mojego ubezpieczyciela, aby opłacić wymuszone przez państwo (dla mojego dobra) obowiązkowe ubezpieczenie OC. Przy okazji spytałem o możliwość wykupienia jakiegoś pakietu turystycznego. Zaznaczyłem gdzie, po co i przede wszystkim czym jedziemy. Oczywiście, ubezpieczyć można się od wszystkiego - wyłudziłem plik regulaminów, żeby ewentualnie przeczytać je w domu, ale w międzyczasie zasypałem sprzedawcę pytaniami, które doprowadziły mnie do szokującego odkrycia: otóż zjezdzajac z drogi asfaltowej nie jestem już chroniony ubezpieczeniem, ponieważ OWU nie obejmują uprawiania sportów ekstremalnych. Na moją uwagę, że jeżdżę motocyklem, którym nie da się zjechać z drogi, usłyszałem odpowiedź obeznanego w temacie motocykli sprzedawcy, że "każdym motocyklem się da". Ale nie to rozbawiło mnie najbardziej :) otóż Pan ów zasugerował również wykupienie pakietu assistance, no bo przecież jak motocykl.się zepsuje to pozostaje tylko usiąść i plakac. Tak więc w ramach tego pakietu (cena 260zł) mogą odholować motocykl do warsztatu w promieniu 150 km - WOW :) ale najlepsze jest to, że ja mogę wybrać kierunek :) oferta mnie prawie przekonała, jednak obawiając się, że te ich usługi działają tak samo sprawnie jak placówka, w której posiedziałem trochę zanim zostałem obsłużony, uznałem, że lepiej będzie skorzystać z usług innego ubezpieczyciela.
9 dni do wyjazdu...
sobota, 9 czerwca 2012
Gruntowny przegląd
Honda już gotowa do wyjazdu :D