sobota, 16 czerwca 2012

Początek szału przygotowań

Dziś do mnie dotarło jak niewiele czasu zostało do wyjazdu, a ile rzeczy jeszcze trzeba ogarnąć.
Żeby nie zostawiać tego na ostatnią chwilę, wybrałem się do mojego ubezpieczyciela, aby opłacić wymuszone przez państwo (dla mojego dobra) obowiązkowe ubezpieczenie OC. Przy okazji spytałem o możliwość wykupienia jakiegoś pakietu turystycznego. Zaznaczyłem gdzie, po co i przede wszystkim czym jedziemy. Oczywiście, ubezpieczyć można się od wszystkiego - wyłudziłem plik regulaminów, żeby ewentualnie przeczytać je w domu, ale w międzyczasie zasypałem sprzedawcę pytaniami, które doprowadziły mnie do szokującego odkrycia: otóż zjezdzajac z drogi asfaltowej nie jestem już chroniony ubezpieczeniem, ponieważ OWU nie obejmują uprawiania sportów ekstremalnych. Na moją uwagę, że jeżdżę motocyklem, którym nie da się zjechać z drogi, usłyszałem odpowiedź obeznanego w temacie motocykli sprzedawcy, że "każdym motocyklem się da". Ale nie to rozbawiło mnie najbardziej :) otóż Pan ów zasugerował również wykupienie pakietu assistance, no bo przecież jak motocykl.się zepsuje to pozostaje tylko usiąść i plakac. Tak więc w ramach tego pakietu (cena 260zł) mogą odholować motocykl do warsztatu w promieniu 150 km - WOW :) ale najlepsze jest to, że ja mogę wybrać kierunek :) oferta mnie prawie przekonała, jednak obawiając się, że te ich usługi działają tak samo sprawnie jak placówka, w której posiedziałem trochę zanim zostałem obsłużony, uznałem, że lepiej będzie skorzystać z usług innego ubezpieczyciela.
9 dni do wyjazdu...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz